Inwestycje - giełda, nieruchomości, kryptowaluty

Jak inwestować pieniądze? Giełda, nieruchomości, kryptowaluty i inne

Zastanawiasz się co zrobić z pieniędzmi, które tracą na wartości w związku z inflacją*? W tym wpisie jak inwestować pieniądze 🙂

Widzę wady i zalety dwóch szkół.

 

  1. Podejście pierwsze mówi, że nie ma sensu inwestować kwot mniejszych niż 10 tys. zł. Bo nawet jeśli będziesz dobry i zarobisz 10% rocznie to i tak zarobisz 1 tys. zł.
  2. Drugie podejście jest inne i mówi, że niezależnie od wielkości kwot warto inwestować po to, aby się tego uczyć

 

W życiu bliżej mi było do drugiego podejścia, gdy stypendium studenckie inwestowałem w fundusze stabilnego wzrostu. Dziwnym trafem miały błędną nazwę, powinny się nazywać niestabilnego spadku. Bardzo się cieszę, że wtedy w te fundusze inwestowałem – to była bardzo ważna lekcja (z perspektywy życia dość tania) – „nigdy nie inwestuj w fundusze inwestycyjne”.

 

Co daje największe zwroty – inwestowanie mniejszych kwot

Pierwsze podejście też ma sens i w przypadku mniejszych kwot można wyjść od:

  • Inwestycja w siebie – przez inwestycje w siebie rozumiem wszelkiego rodzaju materiały, które czegoś Cię uczą, sprawiają, że jesteś lepszy, ułatwiają życie, umożliwiają zwiększenie zarobków w przyszłości etc. Mam tu przede wszystkim na myśli:
    • Książki
    • Kursy online (np. DataScience, Svelte, JS, SQL, Python, Well-Being) – często kursy te są darmowe! Tym lepiej inwestujesz 0 PLN + swój czas/zaangażowanie (to jak najbardziej można traktować jako koszt)
    • Psychoterapia – mówił o tym np. Szymon Negacz na YT (na kanale Biznes od początku)
    • Sprzedać telewizor
    • Odinstalować aplikacje mediów społecznościowych z telefonu
    • Wyłączyć powiadomienia w telefonie
    • Rzucić wszystko i wyjechać na kilka miesięcy, poszukać siebie (to kosztuje, więc jak najbardziej można traktować jako inwestycję!)
    • Zdrowie (zdrowsze jedzenie, karnet na siłownie, masaże, fizjoterapie, suplementy etc.)
    • YouTube Premium (jeśli sporo oglądasz)
    • Ubiór – od tego jak wyglądasz sporo zależy
  • Nowy samochód zamiast używanego – jeśli zarabiasz 5 tys zł / mc to może mieć sens mieć leasing za 1000 zł / mc i nie tracić czasu i energii na naprawy, tylko wziąć się do roboty i jeździć skodą fabią
  • Mieszkanie bliżej pracy – na ile wycenisz czas dojazdu? Ile w tym czasie możesz się nauczyć?
  • Szybki telefon – aby nie denerwował. Telefon może napsuć dużo za dużo krwi. Na ile to wycenić?
  • Szybki laptop – analogicznie jak telefon

 

Na temat życia, ogarnięcia się etc. już pisałem więcej tutaj. Pisałem też o zarządzeniu wydatkami. W tym wpisie chciałbym się skupić raczej na inwestycjach kapitałowych.

 

Dlaczego warto zaczynać inwestować nawet małe kwoty

Finansowo jest to kompletnie bez sensu i można nazwać stratą czasu. Jeśli jednak nie zaczniesz od małych kwot to prawdopodobnie nigdy nie dojdziesz do większych. Podobnie jak bezsensowne jest powiedzenie „jaka płaca taka praca”. Właśnie nie! Niezależnie od płacy dajesz z siebie wszystko dzięki czemu możesz dostać podwyżkę, albo (dzięki temu, że szybko dużo się nauczysz) zmienić pracę na lepszą. I dokładnie tak samo z zespołami muzycznymi – często zaczynają od grania dla 1-2 osób, momentum przychodzi z czasem. Gdzieś trzeba zacząć. Jak nie będziesz się starał to nigdy nic z tego nie będzie.

Jednym słowem warto o tyle inwestować małe kwoty, aby się nauczyć oszczędzania i robienia czegoś z pieniędzmi. Natomiast wybór typu:

  • zainwestować 100 zł
  • kupić książkę o finansach i zainwestować 60 zł

 

W takim wypadku zdecydowanie lepiej kup 2 książki i zainwestuj 20 zł

 

Inwestycje giełdowe

W mojej opinii jedną z najlepszych inwestycji (ale gorszą niż inwestycja w siebie) jest inwestycja w giełdę. Oczywiście fajnie jest mieć różne aktywa (np. kryptowaluty, mieszkania na wynajem, metale szlachetne etc.) natomiast do tego można dążyć małymi kroczkami. Przewaga giełdy jest taka, że:

  • Można wkładać mniejsze kwoty (mieszkanie to min. kilkaset tys. aby po prostu kupić, a nie stało się nowym etatem)
  • Nie powinno spaść o więcej niż 60% (w przeciwieństwie do kryptowalut)
  • Można w miarę szybko sprzedać, niekiedy wypłaca dywidendę (w przeciwieństwie do metali szlachetnych)

 

To co mogę polecić to samodzielne zbudowanie portfela akcji. I tu uwaga. Zgadzam się z p. Marcinem Iwuciem, że jest to bardzo ryzykowne, bo nikt nie wie która spółka w przyszłości będzie sobie radziła lepiej. Można traktować to jako loterię. Jasne. Natomiast jeszcze mocniej zgadzam się z p. Pawłem Malikiem, który twierdzi, że jeśli włoży się (tzn. p. Paweł Malik) odpowiednią ilość godzin w analizowanie spółki (to jego praca na cały etat), to jest w stanie z dużym prawdopodobieństwem znaleźć takie, które w przyszłości zwiększą zyski (ważne aby rynek tego nie wyceniał!). A w związku z tym wzrośnie ich kurs.

Tu od razu duża uwaga. Jeśli jakaś spółka ma zwiększyć zyski, ALE rynek już o tym wie – np. CDProjekt ma wypuścić nową grę. To wtedy cena akcji CDPRojekt już uwzględnia te zyski.

Inwestycje na GPW – koszula bliższa ciału

To co bardzo ciekawe, to to, że Warszawska bananowa giełda (zwana również GPW) jest tak mała, że analizowane są spółki z WIG20. Trochę z WIG40, a w WIG80 to już mało kto patrzy. Szczególnie, że jak jest się funduszem inwestycyjnym, który ma zainwestować np. 100 mln zł. To co mu da spółka z WIG80, gdzie włoży max. 1 mln bez zmiany kursu. A wszystko powyżej wpłynie bezpośrednio na kurs. Także mali inwestorzy mają na bananowej … przewagę! Tj. o ile wiedzą co robią i nie kupują Allegro na IPO, czy CDProjekt przed wypuszczeniem nowej zhypowanej gry…

 

Skąd czerpać pomysły na spółki do inwestycji

Przechodząc do meritum – jasne jest, że Ty czy ja nie zużyję tyle czasu na analizy co profesjonaliści. To co proponowałbym jeśli chcesz zacząć swoją przygodę to wykupić dostęp do:

 

Kolejność nie jest przypadkowa. Zdecydowanie najlepszy jest Portal Analiz. Jest tam forum giełdowe, gdzie sensowni ludzie (w przeciwieństwie do 90% wpisów na forum bankiera) piszą nt. perspektyw spółek.

Ceny brutto, jak prowadzisz firmę to odliczysz VAT i podatek dochodowy. To taki portal analiz zamiast kosztować 249 zł będzie realnie kosztował ~164 zł. Przy okazji jest to jedna z metod oszczędzania, o której pisze Kiyosaki tj. firmy mają przywileje podatkowe, ludzie nie mają. A to, że w telewizji mówią odwrotnie to oni to … mówią.

 

Oczywiście do inwestycji można podejść inaczej – np. FinCrafters Marcina Iwucia, które ma uczyć krok po kroku co robić aby dojść do finansowej stabilności. Jest to dobre podejście. Choć zdecydowanie nie dla mnie. Takie dłubanie w gównie, aby oszczędzić 500 zł na podatku rocznie i mieć IKE, IKZE i inne bzdury, no żygać mi się na to chce. Przytoczyłbym tu słowa śp. Krzysztofa Dzierżawskiego:

 

Niezależnie od wszystkich kwestii podnoszonych wyżej, reforma emerytalna ma brzemienne konsekwencje w postaci oddziaływania na społeczną świadomość. Po pierwsze, każe młodym ludziom zajmować się problemami związanymi z ich własną emeryturą. Każe im wybierać ten czy ów fundusz emerytalny, każe im pracowicie śledzić i obliczać jakieś stopy zwrotu (na które oczywiście nie mają najmniejszego wpływu).

Rozpowszechnia się wśród młodzieży mentalność rentiera, kosztem właściwej temu pokoleniu mentalności zdobywcy. Mentalność rentiera pociąga za sobą społeczne zachowania. Ostrożne, podszyte obawą, żeby broń Boże nic nie stracić, defensywne. Na takiej mentalności nie można zbudować silnej gospodarki. Można tylko niewiele, ale systematycznie tracić.

 

Cytat pochodzi z artykułu fakty mity sofizmaty w którym obala tzw. „reformę emerytalną” OFE z 1999r. Od początku ta reforma była bez sensu.

 

Normikowe podejście do inwestycji

Chodzi mi o to, że oszczędzanie na emeryturę czyli wkładanie pieniędzy w jakieś IKE/IKZE etc. finansowo jest w 100% rozsądne. Tj. rzeczywiście tam nie płaci się podatku jeśli wypłaci się na emeryturze. I czysto matematycznie nie ma się tu do czego przyczepić. To czego się czepiam to to, że takie podejście jest defensywne. Nic nie robić w życiu, ciułać na emeryturę, podatek 500 zł więcej to tragedia, unikać. Tak na prawdę to chrzanić to wszystko. Zarabiać tyle, aby podatek 10 000 zł był śmieszny.

Jeszcze się okaże gdzie dojdę z takim podejściem, ale takie podejście mi się podoba 😃

Z tym, że może jestem trochę hipokrytą w tym względzie. Sam mam część mieszkania na wynajem (a w drugiej części mieszkam), a jeśli chodzi o pracę która tu i teraz przynosi pieniądze to zajmuje mi ~1 dzień w tygodniu. Poza tym biznesowo mam kilka pomysłów nad którymi pracuję, na tą chwilę pieniędzy nie przynoszą. Zarówno podejście normikowe, jak i YOLO mi się nie podoba, podoba mi się jakiś złoty środek.

Ok, trochę odszedłem od tematu. Mając dostęp do tych 3ch serwisów i wiedząc w co inwestują (i dlaczego!) można samemu wybrać coś z tych spółek i mieć … przewagę nad rynkiem ! Bo ile % kapitału na GPW tak dokładnie będzie analizowało spółki? Zakładam, że z 5-15%, czyli akurat. Bo pewnie z 85-95% inwestorów traci, więc trzeba być w tej grupie, która nie traci i gotowe 😃

 

Polecany broker / biuro maklerskie, czyli gdzie inwestować

Osobiście polecam XTB. Czemu? Bo nie ma prowizji za zakupy/sprzedaż do kwoty 100 tys. EUR obrotu w miesiącu. Tylko uwaga XTB tak na prawdę TRACI gdy kupujesz u nich akcje. Płaci prowizje za przelew + prowizje do GPW za zakup/sprzedaż.

Czemu im się to opłaca?

Bo liczą, że ileś % klientów, których na to przyciągnęli skorzysta z możliwości zakupu CFD. Nie będę tłumaczył czym jest CFD (sam do końca nie wiem). To co wiem, to zamiast grać na CFD lepiej idź do kasyna, przynajmniej dobrze się pobawisz. Równie dobrze możesz:

  • kupić prawie dowolną spółkę na IPO GPW
  • spalić pieniądze (przynajmniej trochę ciepła)
  • wyrzucić pieniądze z balkonu
  • wrzucić w pewniaczki w STS-ie

Czyli w skrócie – jeśli bawisz się w CFD to nie nazywaj tego inwestowaniem. Spekulacją OK.

W związku z tym, że XTB traci na tym, że kupujesz u nich akcje uważaj co klikasz w ich panelu, aby przypadkiem nie kupić CFD, łatwo o błąd, a XTB nie ułatwia zadania.

 

W co nie inwestować

Pierwsze i najważniejsze w co nie inwestować to obligacje skarbu państwa. Czemu?

Bo jest to zwykła zawoalowana kradzież. Tj. sytuacja realnie (patrząc z lotu ptaka) wygląda tak, że osoba A kupuje obligacje skarbową. Skarb państwa pod groźbą kary więzienia zmusza osobę B do zapłaty podatków. Te podatki idą na spłatę osoby A. Upraszczając osoba A zmusza (pod karą więzienia) osobę B do oddania części pieniędzy. Tutaj warto dodać to co pisał Ludwig von Mises, że nieważne jak piękne są idee co to państwo komu nie da, ZAWSZE sprowadza się to do tego, że komuś pod karą więzienia coś będzie zabierało. Także więcej państwa = mniej wolności. Rozumiem, że nie ma ideałów, linii prostych w przyrodzie itd. chodzi o ideę.

Idea – rozwiązanie problemu długu publicznego

Propozycja Murraya Rothbarda na poradzenie sobie z długiem publicznym wydaje się bardzo sensowna – państwo powinno wypowiedzieć wszystkie obligacje, bo jest to zawoalowana kradzież, więc nie będzie dalej kradło. Jak ktoś chciał w tym uczestniczyć (był osobą A) to trudno, nie trzeba było chcieć kraść. Przy okazji nikt takiemu państwu już nic nie pożyczy – tym lepiej nie będzie się mogło dalej zadłużać. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

Inwestycje a moralność

Aha i z góry odbijając argument np. czy inwestuję w złoto (które wydobywają dzieci w Afryce), a może w McDonalds (który truje ludzi). To pytanie jak by im było, gdyby tej kopalni nie było.

Czemu idą pracować do fabryki? Bo nie mają co jeść!

Lepiej iść i pracować w tragicznych warunkach niż umrzeć z głodu. I może jest to pozbawione uczuć, ale no po prostu tak jest. Analogicznie McDonalds – ludzie sami chodzą tam jeść. Także generalnie moralność w inwestycjach jakaś jest i np. średnio chciałbym inwestować w McDonalds. Natomiast tutaj nie ma zmuszania kogoś do czegoś. Można powiedzieć o ekonomicznym zmuszaniu dzieci w Afryce, jasne. A jak się żyło 500 lat temu praktycznie 99.9% społeczeństwa? Ekonomicznie byli zmuszani aby tyrać 12h/dzień, aby przeżyć! Także dopóki coś nie jest pewnym zmuszaniem (jak państwo grożące więzieniem za podatki) to nie widzę (aż) takich moralnych problemów aby w to inwestować. Zresztą każdy inwestuje w co chce. Jak chcesz kupować obligacje – śmiało – tylko się nie zdziw, jak kiedyś ich wartość spadnie do 0.

 

Czemu ludzie wydobywają złoto?

Bardzo ciekawy jest argument Warrena Buffeta, że złoto jest zupełnie bez sensu. Bo jakby być kosmitą i zobaczyć, że są ludzie, którzy wydobywają złoto po to, aby później schować je w skarbcu no to można pomyśleć stuknięci. Natomiast jest to widok z lotu ptaka. Z pkt. widzenia pojedynczej jednostki złoto (przynajmniej w historii) było sposobem na niezależność względem władców. Mam tu na myśli to, że zabezpieczało przed władcami którzy drukowali / psuli pieniądze. W sumie jest to po prostu Prawo Kopernika-Greshama, które mówi o tym, że ludzie zachowują to co jest wartościowe. I temu właśnie służy ten bądź co bądź bezsensowny proceder wydobywania złota. Tak samo bezsensowne jest np. posiadanie zamków w drzwiach, bo ile osób pracuje nad tym aby stworzyć ten zamek potem za każdym razem zamykać i otwierać. Natomiast jest to zabezpieczenie przed złodziejami.

Reasumując case złota, mój pkt jest taki, że rozumiem, że byłoby to bez sensu, gdyby ludzie (w tym przypadku rządzący) byli dobrzy i np. nie drukowali pieniądza z powietrza. A jak jest jak jest to człowiek dostosowuje się do realiów w jakich przyszło żyć. Skoro istnieją złodzieje to potrzeba zamków, wykupuje się AC do samochodu. Skoro państwo drukuje pieniądze to trzeba się przed tym zabezpieczać w ten czy inny sposób. Akcja powoduje reakcję. Na problem znajdzie się rozwiązanie :). A, że gdyby nie było problemu, to nie trzeba by marnować czasu na rozwiązanie, no cóż problem jest, więc to NIE jest to marnowanie, lecz zużywanie czasu.

Czy posiadać złoto/srebro? Czemu nie, ale jak już to w postaci fizycznych monet. Lepiej monety niż sztabki bo łatwiej sprawdzić ich autentyczność.

Złoto a Bitcoin

Przy okazji podobny case jest z Bitcoinem co ze złotem – nie płaci odsetek. W mojej opinii jest przełomową technologią pozwalającą na wymianę z pominięciem 3-ciej strony (patrz: 1, 2) transakcji. Czy inwestować w Bitcoina? Tego nie wiem. Ale jeśli chcesz to kup i trzymaj, tylko nie trzymaj na giełdzie kryptowalut!

Rozumiem argument, że Bitcoin, czy (szczególnie) inne kryptowaluty to smocze monety i jedyne po co się je kupuje to aby odsprzedać drożej. Jest to argument. Każdy może wybrać sam które podejście u niego przeważa.

 

Eksperci nt. oszczędzania/inwestowania finansów osobistych

Marcin Iwuć

Bardzo rzeczowe analizy. W sumie merytorycznie nie mam do czego się przyczepić. Gość mnie trochę wkurza swoim normikowym podejściem. Tym, że uważa inflację za dobrą dla gospodarki. Poza tym biorąc pod uwagę sytuacje rodzinną (żona była prezesem Netii) to jest … biedny (z tego co rozumiem jego majątek netto to ~3-5 mln PLN). Poza tym wziął kredyt we frankach szwajcarskich co było głupotą (jak się okazało). To w sumie jest jeszcze +/- no bo każdy się może pomylić. Ale później odzyskał pieniądze za ten kredyt! Tj. złożył do sądu pismo, że kredyt był nieważny (źródło). Trudno mi to zrozumieć – p. Iwuć skończył uniwersytet, siedzi w finansach, podpisał umowę a później mówi, że umowa jaką podpisał jest nie ważna. I aby nie było, pewnie sam bym tak zrobił – skoro dają pieniądze to brać (pierwsza zasada życiowa, druga: jak biją to uciekać). Chodzi o to, że on o tym powiedział! Samo zwrócenie się do banku o to, aby oddał pieniądze za umowę, którą podpisał, w której jest ekspertem bo umowa jest nieważna już jest dość słabe. A publiczne mówienie o tym jest poniżej pewnego poziomu. Napisał książkę Finansowa Forteca, nie czytałem, zakładam, że b. dobra, choć w swoim normikowym podejściu (kto co lubi).

 

Michał Szafrański

Bardzo rzeczowo pisze. Merytorycznie trudno się przyczepić. Gość jest wkurzający przez to, że sprzedał skręcone szafy z Ikei. I tu ten sam case co powyżej. Możliwe, że w takiej sytuacji zrobiłbym to samo! Natomiast mam olbrzymią nadzieję, że nigdy bym się tym nie chwalił. To tak jak p. Kuźniar, który pod koniec wyjazdu oddał fotelik samochodowy do WalMartu. No słoma z butów wychodzi. Jak to się mówi człowiek ze wsi wyjedzie, ale wieś z człowieka nigdy.

Polecam przeczytać wpisy p. Michała zaczynając od najstarszych. Jest tu bardzo dużo wiedzy nt. finansów osobistych.

 

Cezary Graf

Fajnie się słucha. Znać to się nie zna. Ma fajne powiedzonka np. „Zarabia się pracą i kombinowaniem, forexu nie odwiedzaniem”, albo „Cyfroza” etc. Takie hasełka są fajne i coś w tym jest. Natomiast na inwestowanie w 50 smakowitych spółek Chińskich czy Amerykańskich – tu zalecam b. dużą ostrożność tj. absolutnie nie kupować tych wskazówek inwestycyjnych! Miał bardzo ciekawą debatę z Zaorskim (cz. 1, 2, 3). W sumie obydwoje mieli swoje racje. Podobają mi się … oba podejścia.

 

Rafał Zaorski

Bardzo inteligentny gość. Trudno nauczyć się czegokolwiek. Jeśli na coś „nagania” (Merlin, mPay) to trzeba się trzymać od tego z daleka! Miał bardzo ciekawą debatę z Grafem (cz. 1, 2, 3)

 

Trader21

Fajnie się słuchało, teraz już mam przesyt. Zarabia raczej na kursach, czy książkach. Przeczytałem jego książki (kumpel kupił i mi pożyczył, jakoś 500 zł na 4 książki nie planowałem wydawać). Nie uważam, aby te książki były najlepszą inwestycją.

 

Paweł Malik

O tej osobie pewnie nie słyszałeś/aś. No właśnie! I to jest osoba, która zna się na giełdzie. Średnioroczna stopa zwrotu ponad 30% przez 10 lat. Wyniki świadczą same za siebie:

Paweł Malik - wyniki giełdowe - Tak to można inwestować

 

Longterm – Albert Rokicki

Spoko gość, lubię posłuchać. Nie znaczy to, że uważam go za autorytet jeśli chodzi o inwestycje. Zresztą najlepiej nie mieć autorytetów. Dostęp do jego platformy jest … zbyt drogi.

 

Piotr Cymcyk

Spoko gość, zna się na giełdzie, choć wyniki nie bronią go (aż) tak jak p. Malika.

 

Ryszard Jaszczyński

Przeczytałem obydwie książki. Są w porządku. Czy mnie czegoś nauczyły? Nie wiem. Czy polecam? Tak.

 

Paweł Albrecht

Nie mówi o inwestowaniu w giełdę, tylko ogólnie jak żyć + o inwestycjach w nieruchomości. Dodałem go bo mówi z sensem.

 

Phil Konieczny

Nie mówi o inwestowaniu w giełdę, lecz kryptowaluty. Można posłuchać raz na jakiś czas, nie przesadzać, bo można wpaść w depresję jak to świat kończy się jutro.

 

Polecam czytać, oglądać różne źródła. Nawet, a może szczególnie (!) gdy się z kimś nie zgadzasz. Bo to, że uważasz, że osoba X się myli/jest głupia to nic nie zmienia w świecie. A jeśli okaże się, że to Ty się mylisz a ona ma rację? Jak to się mówi RYNEK Cię rozliczy. Lepiej schować dumę do kieszeni i pomyśleć: Dobra, byłem debilem. Osoba X mówiła coś co wydawało mi się idiotyczne, ale przemyślałem i to ja się myliłem. Miałem podjąć decyzję X, ale w związku z tym podejmę inną decyzję.

Oczywiście możesz być zamknięty i nie słuchać innych. W mojej opinii tym sposobem bardzo zwiększasz swoje szanse na to, że Rynek rozliczy Cię tak, że będziesz wśród ~80% osób, które na giełdzie tracą. Oczywiście możesz wtedy mówić, że giełda to jedna wielka manipulacja i wszyscy tracą i wyjść z tego. Śmiało. Każdy robi to co chce. Ostatnio słyszałem świetny cytat:

The only thing which defines you is how you choose to live your life

Jedyna rzecz jaka Cię definiuje to jak wybierasz zyć swoje życie

Także droga wolna, rób co chcesz, tylko bierz później odpowiedzialność za swoje działania

 

Czy można ufać ekspertom / influencerom finansowym

Odpowiadając jednym słowem: Nie. Trzeba mieć swój rozum. Umiesz liczyć? Licz na siebie 🙂 Jako mini dowód:

różne opinie analityków na tą samą wiadomość

Czytam zarówno Bankieram, jak i oglądam kanał XTB. Obydwa źródła uważam za sensowne. p. Przemysław Kwiecień, czy p. Michał Stajniak mówią generalnie sensownie. Natomiast nigdy w inwestycjach nie można brać nic jako dobrą monetę, wszystko należy sprawdzać. To zawsze Twoje ryzyko!

Hasło influencer finansowy usłyszałem pierwszy raz od FxMag, fajne hasło

 

Polecane książki/kanały YT i inne materiały inwestycyjne

Materiałów na temat inwestycji i ogólnie pojętego rozwoju jest mnóstwo. Znaczna część z osób wymienionych powyżej ma swoje TopKsiążki na stronie internetowej. Np. Trader21 czy Paweł Albrecht. Ze swojej strony na start mogę polecić:

  • Fastlane milionera – DeMarco MJ
  • Bogaty ojciec, biedny ojciec – Kiyosaki Robert
  • Najbogatszy człowiek w Babilonie – George S. Clason
  • Kto zabrał mój ser? – Spencer Johnson
  • Myśl i bogać się – Napoleon Hill
  • Jak oszczedzać pieniądze – identyczny case jak powyżej. Można kogoś nie do końca lubić, a i tak czerpać wiedzę … garściami !
  • Marcin Iwuć – tak wiem, co pisałem wyżej. Mimo to często oglądam. Merytorycznie (zazwyczaj) jest bardzo OK, po prostu trzeba brać poprawkę na „normikowość”. Spoko gościem jest Maciek Pielok. Ogólnie abym był dobrze zrozumiany prowadzący zna się na rzeczy. Po prostu strategia jest zbyt normikowa dla mnie. Myślę, że postępując tak jak mówi dojdzie się do top 30%. Ale nie dojdzie się do top 20%
  • Ekspert w bentleyu

Nie masz czasu czytać/oglądać? Słuchaj podczas spacerów, jazdy samochodem itd. Po co słuchać radia w samochodzie? Co godzinę tylko nowe tragiczne newsy jak to świat się kończy, a fuj.

Bardzo często znajdziesz w Internecie książki po angielsku za darmo. Nawet jeśli Twój angielski jest na podstawowym poziomie to dasz radę przeczytać w aplikacji google books.

 

Sparing partner inwestycyjny

Zdecydowanie polecam mieć kogoś z kim można odbić myśli. Abyś mógł powiedzieć:

Myślę, że spółka X jest super bo to i to

Ktoś Ci powie: Co Ty gadasz, czy zwróciłeś uwagę na tamto i siamto?

Na co Ty: Ale jesteś głupi, oczywiście, że na to nie patrzyłem, czy masz mnie za kogoś kto traciłby czas na takie dyrdymały?

Oczywiście całość w przyjaznej, męskiej atmosferze*, gdzie ludzie nawzajem się (udawanie) wkurzają traktując drugą stronę (jak i siebie) (udawanie) za debila.

Hasło sparing partner zapożyczyłem od Marcina Iwucia, bardzo sensownie to nazwał.

*Czy może być w kobiecej atmosferze? Pewnie tak, po prostu nie wiem, nie miałem takich doświadczeń.

 

KNF / NBP – czyli jak wrzucić ludzi na minę

  • Luty 2020r. – Następuje Covid
  • marzec 2020r. – maj 2020r. – NBP ścina stopy z rekordowo niskich 1.5% do 0.1% <- wystrzał kredytów hipotecznych
  • 5 marca 2021r. – prof. Adam Glapiński (profesor ekonomii!) stwierdza, że „Prawdopodobieństwo podwyżek stóp procentowych w czasie obecnej kadencji Rady Polityki pieniężnej wynosi  jakby to powiedzieć no może nie abstrakcyjne jest ale wynosi zero”
  • październik 2021r. – grudzień 2021r. – NBP podwyższa stopy do poziomu 1.75%, tj. wyższych niż 1.5%
  • styczeń 2022r. – wrzesień 2022r. – NBP podwyższa stopy do poziomu 6.75%
  • 7 marca 2022r. – KNF zmusza banki, aby nie liczyły zdolności kredytowej (zdolności do spłaty kredytu) jako stopa + marża, ale doliczały do tego 5 % (pkt. %)

 

Czyli przekładając to z historii na nasze:

  • Następuje covid
  • Obniżamy stopy procentowe z rekordowo niskiego poziomu o ponad 90%. Coś jest rekordowo tanie i obniżamy cenę o ponad 90%!!!
  • Prezes NBP mówi ludziom, że stopy nie wzrosną w przewidywanym czasie
  • Ludzie biorą kredyty na zmienną stopę procentową (~95% kredytów tak udzielanych), bo przecież raty nie wzrosną. Ilość udzielonych kredytów jest rekordowa.
  • Inflacja (niespodziewanie, a jakże) wystrzela
  • NBP podnosi stopy – wszyscy którzy wzięli kredyt hipoteczny na zmienną stopę mają dużo wyższe raty (~80% wyższe tj. zamiast np. 2000 zł to 3800 zł)
  • KNF dodaje rekomendacje – dzięki temu „nikt” już nie ma zdolności

 

Wierzysz w państwowe instytucje? Lepiej przestań

Jak widać KNF ze swoją rekomendacją spóźnił się o jakieś 2 lata. Gdyby zrobił to samo, ALE w marcu 2020r. (a nie 2022r.) to tyle osób nie wzięłoby kredytu.

Prezes NBP zapewniał ludzi, że stopy im nie wzrosną.

Generalnie standard. To samo było z kredytami frankowymi, gdzie państwo/banki (a jakże, regulujmy, państwo to przyjaciel!) wrzuciło ludzi w kredyty we franku gdy frank był historycznie najniżej. I to właśnie wtedy gdy był najtańszy to najwięcej osób brało taki kredyt hipoteczny!

 

Generalnie to jest żart. Umiesz liczyć? Licz na siebie! Standardowo:

  • Ktoś z telewizji/banku/dużej firmy mówi rób A? Absolutnie nie rób A! Rób B, uciekaj jak najdalej! Zresztą na start sprzedaj telewizor i kup książki
  • Ktoś (wydający się na niezależną osobę np. na YT) mówi rób C? Zastanów się, czy ma to sens! Jeśli tak rób C, jeśli nie to nie rób C! W przypadku osób z telewizji nie trzeba tracić czasu na zastanawianie się, czy to sensowne. Od razu wiesz, że nie 😃

 

Wziąłem kredyt hipoteczny w październiku 2020r. na stałą stopę procentową (na 5 lat), chciałem w marcu, ale nie chcieli mi dać. Sposób oceny zdolności kredytowej zostawiam bez komentarza.

 

Inflacja – wróg publiczny nr. jeden

Państwo tak na prawdę chce wszystkich puścić w skarpetkach. Skoro ma monopol na pieniądze. Jest to bez sensu. Oczywiście są osoby, które bronią taki stan rzeczy podpierając się „nauką”. Cudzysłów bo to jest anty-nauka. Przykład to video. W komentarzu jest odpowiedź, która podważa całą godzinę rozważań:

 

Co do deflacji:

1. Czy naprawdę przy delikatnej (powiedzmy 2%) deflacji ludzie zaczną nadmiernie oszczędzać i przestaną wydawać na swoje rozrywki i zaspokajać potrzeby wyżej położene w piramidzie Maslowa? Mam wrażenie że jest to mocna przesada, na pewno część ludzi ograniczy wydatki wiedząc, że zaoszczędzone pieniądze będą za rok warte te 2-3% więcej ale sami się zastanówcie czy z tego powodu jakoś radykalnie zaczęlibyście ciąć wydatki.

2. Nieelastyczność kosztów wynagrodzenia. Tutaj warto się zastanowić czy i w jakiej mierze nie wynika ona z przyzwyczajenia nas przez lata że zarobki nominalnie powinny rosnąć i czy w podobny sposób gdyby przez lata spadały to trochę nie przyzwyczailibyśmy się do tego tak samo jak teraz do rosnących pensji? Zgadzam się, że pewnie ciężko mówić że dokładnie tak samo przywyklibyśmy do takiej sytuacji jak do malejących zarobków. Drugi zdecydowanie bardziej znaczący aspekt to zwykły postęp technologiczny dzięki któremu coraz mniej pracy jest potrzebne do uzyskania takich samych efektów. Inaczej mówiąc produktywność. Czyli np. stolarz, który rok wcześniej był w stanie wyprodukować 100 stołów dzięki lepszym narzędziom jest w stanie wyprodukować 102-105 stoły dzięki czemu pomimo spadku ceny pojedynczego stołu o 2-3% dalej zarabia tyle samo albo nawet i więcej. To wszystko zakładając, że stolarz się nie dokształcił i nie zdobył większego doświadczenia w tym czasie i przy wcześniejszych środkach produkcji (narzędziach) dalej wyprodukowałby „tylko” 100 stołów. Trzecia sprawa to tak jak Pan Wojciech wspomniał ceny wszystkich materiałów poszły w dół ale pracownicy nie godzą się na obniżkę pensji. Czyli nie wszystkie koszty środków produkcji staniały. Tak dzieje się oczywiście nie w jednej firmie ale także u konkurencji bo działamy w tym samym otoczeniu ekonomicznym. Cena produkty końcowego kształtuje się poprzez koszt środków produkcji oraz marże, która zależy od konkurencji na rynku. Jako że każdy na rynku ma taką samą sytuację marża się nie zmienia, obniżenie praktycznie wszystkich kosztów produkcji w dół ciągnie cenę produktu końcowego w dół natomiast brak obniżki tego jednego kosztu produkcji jakim są pensje pracowników powoduje że cena produktu nie spadnie aż tak mocno. Co więc stałoby się gdyby pracownicy nie tylko nie zgadzali się na obniżki a nawet ciągle udawało im się wynegocjować podwyżki? To całkiem proste gdyby podwyżki były dokładnie o tyle samo o ile spadły ceny kosztu produkcji to cena produktu końcowego pozostała by na tym samym poziomie co rok wcześniej. Jeśli natomiast wynegocjowali by jeszcze większe podwyżki to cena produkty końcowego musiałaby wzrosnąć :O. Jak widać rynek sam potrafi się wybronić z takiej sytuacji jeśli mu się na to pozwoli. Oczywiście można to wszystko skutecznie zakłócić poprzez dodruk pieniądza, wprowadzenie minimalnego wynagrodzenia, dotowania wybranych podmiotów gospodarczych i wiele innych działań, które prowadzą instytucje państwowe albo na które jeszcze instytucje państwowe na szczęście nie wpadły

3. Nie zgadzam się też z wnioskiem że deflacja jest dobra dla rentierów. Rentierzy doskonale radzą sobie z inwestycjami niezależnie czy jest inflacja czy deflacja bo z tych inwestycji po prostu żyją i albo sami wiedzą w co inwestować albo mają wokół siebie ludzi którzy niezależnie od sytuacji inflacyjnej pomnożą ich oszczędności. Deflacja jest za to korzystna dla każdego kto może sobie pozwolić na odłożenie części pieniędzy z wypłaty i się na to zdecyduje ponieważ nie musi wtedy dla utrzymania lub powielenia ich wartości ryzykować ich na rynkach finansowych gdzie jest skazany na porażkę i oddanie części tych oszczędności właśnie rentierom. Może za to kupić obligacje lub nawet przechować chwilę te pieniądze i na tym nie straci.

Co do manipulacji inflacją myślę, że sporo racji ma Pan Marcin. Przyczepiłbym się jedynie do danych Eurostatu, który wyznacza na tej samej podstawie wskaźnik dla wielu krajów mających taki sam interes w fałszowaniu inflacji. Czy jeśli wszystkie kraje mają taki sam interes w fałszowaniu inflacji (a ciężko temu zaprzeczyć) to wystarczy się zastanowić jak trudno jest wpłynąć na taką instytucję przez polityków tych krajów i środki finansowe jakie za nimi stoją? Zgadzam się, że zafałszowanie inflacji 3 krotnie byłoby dla GUSu problematyczne ale zaniżenie inflacji o 50-100% uważam za jak najbardziej realne

Pompowanie pieniędzy w rynki finansowe i brak wzrostu inflacji w reakcji na te działania: Zastanówmy się czy rzeczywiście te pieniądze z rynków finansowych nie wpływają na inflację? Czy jest to inny pieniądz, którego nie można wypłacić, za który nie można nic kupić? Nie jest. Najprościej mówiąc jeśli rok temu zainwestowałem na giełdzie 100 tyś zł a teraz dzięki napompowaniu rynków finansowych mam 200 tyś zł to ja nigdy tych pieniędzy nie wypłacę i nic za nie nie kupię? Oczywiście że prędzej czy później te pieniądze trafią na rynek konsumencki bo po to przecież ludzie inwestują, żeby na tym zyskać i przynajmniej część tych zysków wydać, a nie po to żeby mieć jak najwięcej pieniędzy w rynku finansowym. Jeśli zakładamy, że ludzie chcą tylko wyników na rynkach finansowych a nie chodzi im o zyskanie pieniędzy które wydadzą w „realnej gospodarce” to dlaczego ciągle na rynkach finansowych używamy pieniędzy a nie gramy na żetony?

 

Na studiach ekonomii, bodaj pierwszym roku na makroekonomii było pytanie „Co jest korzystne dla gospodarki inflacja, deflacja?” (a/b). Prawidłowa odpowiedź to deflacja (w normalnych czasach), natomiast aby zdobyć ten pkt. zaznaczyłem inflacja. No studia ekonomiczne uczą odwrotnie do tego co jest. To jest generalnie żart.

Standardowo – jak państwo mówi Ci A, lub mówi Ci rób A. To najlepiej robić i myśleć B. Nic się nie zmienia od tysięcy lat. Także jak w telewizorze zaczną mówić, że fundusz inwestycyjny zarobił X % w roku to uważaj bo to prawdopodobnie czas, gdy trzeba zacząć myśleć o sprzedaży, a nie kupnie.

Dlatego dałem w pierwszym akapicie * przy tym, że inflacja zjada Twoje oszczędności. Inflacja to skutek działań państwa. Nie wiem, czy jest to zaplanowane (aby ludzie biednieli), co oznacza, że rządzą nami źli ludzie. A może rządzą nami idioci, którzy nie widzą konsekwencji swoich działań. Niezależnie od motywów efekt jest taki jaki jest – trzeba uciekać jak najdalej od wszystkiego** co rekomenduje państwo.

** Nigdy nie mów nigdy, także pewnie nie wszystkiego i może coś by się znalazło, gdzie państwo mówi, że to jest dla Ciebie dobre i rzeczywiście takie jest. Ale w sumie nie przychodzi mi tutaj nic takiego do głowy. Np. piramida żywieniowa jest błędna, lepiej zainteresować się dietą optymalną, keto, śródziemnomorską. A cukier wcale nie krzepi.

 

Jak inwestować w nieruchomości

Inwestowanie w nieruchomości jest o tyle ciekawe, że działa to tak:

Masz 50 tys. zł na wkład własny kupujesz mieszkanie. Jeśli dobrze kupisz / sensownie podzielisz etc. to mieszkanie spłaca Ci kredyt hipoteczny z nawiązką. Dalej pracujesz jak najszybciej kupujesz kolejne mieszkanie. I tak kupujesz 5 mieszkań w 10 lat. W tym czasie czynsz z wynajmu rośnie, a kredyt hipoteczny nie. Tym sposobem spłacasz kredyt hipoteczny wszystkich mieszkań w 15 lat i masz 5 własnych mieszkań w 15 lat. To daje dużo „pasywnych” dochodów. Mniej więcej tym sposobem (oprócz biznesów) pomnożył swój kapitał Kuba Midel. Polecam posłuchać, co nie znaczy, że kopiować 1:1! Jest tutaj kilka zagrożeń:

  • Stopy procentowe mogą wzrosnąć i koszt kredytu mocno pójdzie do góry
  • Demografia sprawi, że trudniej będzie wynająć mieszkanie

 

Ogólnie to, że nieruchomości dały tak zarobić przez ostatnie 50 lat wynika z tego, że pieniądz jest pusty. Tj. państwo/banki sobie drukuje. A mury to mury, tego się nie dodrukuje. Zobaczymy co będzie dalej. Moim zdaniem jakieś nieruchomości warto mieć, ale czy nieruchomości dadzą zarobić w kolejne 50 lat tak, jak dały zarobić w ostatnie 50 lat, to wątpię.

 

Jak zacząć z nieruchomościami

  • Poczytać na ten temat np. książka Znajdź mieszkanie poniżej wartości rynkowej – Filip Kowarski
  • Kupić możliwie taniej niż rynek – motywacja jest oczywista! Do tego polecam kupić w czasach gdy jest tanio / jakieś nietypowe mieszkanie / z licytacji spółdzielczej etc. Tutaj bardzo pomocny może być serwis listaprzetargow.pl wbrew nazwie zbiera oferty z całego rynku. I potrafi wysłać maile nt. nowych ofert
  • Coś zakombinować – jeśli kupisz standardowe mieszkanie i po prostu urządzisz to możesz liczyć na … standardowe (tj. normalne, a tfu 😂) stopy zwrotu. Aby mieć niestandardowe (powyżej normalnych) to potrzebujesz wymyślić coś czego większość nie wymyśla. Np. podzielić mieszkanie na kilka mniejszych. Mój znajomy podzielił 72m2 mieszkanie na 4 (cztery!) mikro-kawalerki, można też nazwać pokojem+ (z większą prywatnością). Geniusz!

 

Podsumowanie – jak żyć panie premierze (specjalnie małą literą)

 

Aj ten wpis wyszedł mocno negatywny. No cóż, niestety nie żyjemy w normalnych czasach, gdy pieniądzem jest złoto/srebro/bitcoin (czy coś innego co wybierze rynek sam z siebie), stopa rezerw w bankach wynosi 100%, stopa procentowa wynosi 2-5% i jest deflacja 2-5%.

W takich normalnych czasach realnie trzymając pieniądze na lokacie mamy 4-10%, a trzymając w skarpecie 2-5%. Wystarczy pracować, być uczciwym, oszczędnym i swoje się zarobi i odłoży – to nazywam normalnymi czasami.

Jednak takie czasy w historii są rzadkością. Obecnie to ogon (rynki finansowe) macha psem (realna gospodarka). A Ty nie inwestując tracisz rocznie 17% a w „normalnych” czasach ~2%. No super system! Taki dla ludzi xD. Pracuj, odkładaj, oszczędzaj i zostań z niczym. Ale jest to system przeciw rentierom, aby nie mogli zarobić xD. Rentierzy przez te 2 – 17% pójdą w skarpetkach, natomiast emeryci dzięki temu sobie świetnie poradzą xD. No wolne żarty (patrz cytat powyżej). Jedyna opcja to się zainteresować inwestycjami. Jest to zwykłe marnowanie czasu mnóstwa ludzi. Powinno być tak, że inwestycjami interesuje się no nie wiem może 5% społeczeństwa, a cała reszta skupia się na pracy, życiu itd. A teraz jest tak, że jak nie zainteresujesz się inwestycjami to zostaniesz może nawet bez skarpetek. I to jest ten system przeciw rentierom 🤣. A wiele osób ten system który mamy nazywa kapitalizmem 😂 (gdy 10 osób z NBP ustala jedną z najważniejszych cen w gospodarce – stopę procentową).

 

Działaj i nie przejmuj się tym na co nie masz wpływu

 

Można się wkurzać (jak we wpisie powyżej), ale to jest zupełnie bez sensu, dużo lepiej działać. Staram się robić swoje, a tym artykułem mam nadzieję z jednej strony pomóc Tobie Czytelniku: kup Portal Analiz + nie inwestuj w to w co „wszyscy” inwestują, wręcz jak słyszysz o czymś w co NIKT nie inwestuje to się zainteresuj. A z drugiej strony wyrzucić z siebie tą niefajną złość

 

P.S. Ten wpis miał mieć dużo mocniejszych słów – np. to co zrobił NBP i KNF ludziom to jest s*u*w*s*ń*t*o. Ale nie ma sensu używać takich słów to nic nie zmienia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *